Postanowiłam wziąć się za siebie i troszkę zgubić na wadze. Pewnie przydałoby się zgubić więcej niż troszkę, ale lepiej nie robić sobie za dużo nadziei. Przytaskałam więc sobie z piwnicy mój rowerek, coby móc na nim ćwiczyć. Tymczasem "dosiadła" go moja psinka, ale jak widać nie za bardzo sięga łapkami pedałów :) i nawet opuszczone siodełko nic nie pomogło ...
Piękna ta Twoja psina:)
OdpowiedzUsuńJa niedawno wzięłam się za siebie i jestem na diecie, ale więcej ruchu też by mi się przydało;)
hihihi czyli sprzęt przetestowany! można działać;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
hehe, uśmiałam się, świetna fotka:)
OdpowiedzUsuńHeheehee..psinka też dba o linie!!!
OdpowiedzUsuńHaniu..Ty juz nie pisz nic o odchudzaniu..ja od 2 m-cy na ścisłej diecie ,w sumie (w ciagu 10m-cy)zgubiłam 18kg,jeszcze tylko 4 i bedę szczęsliwa:))Taka gruba Baba Jaga byłam;-)
hi hi to nawet psinkę zaciągnęłaś do pracy nad figurą, zawsze razem raźniej...
OdpowiedzUsuńwitam , życzę wytrwałości! Coś na ten temat wiem :-)
OdpowiedzUsuńHaniu dziękuję za odwiedzinki i miłe komentarze pod moimi pracami
OdpowiedzUsuńHaniu, nie poddawaj się. Rowerek to bardzo dobry sprzęt do tego celu. Moja mama schudła 15 kg w 3 miesiące - tak się zawzięła przed ślubem siostry :D
OdpowiedzUsuńA zdjęcie super :D
Haniu pomysł z odchudzaniem wcale mi się nie podoba. Nigdy mi się to nie udało.
OdpowiedzUsuńZa to zdjęcie psiuni booooskie !!!!
Hi hi hi - Haniu to nie prima aprilis! - nie możliwe :)
OdpowiedzUsuńsuper psinka, do reklamy się nadaje :D
OdpowiedzUsuń